To chyba pierwszy chlebek na drożdżach, który upiekłam, ale na pewno nie ostatni! Przepis na niego znalazłam na blogu Kocham Gary (urtico dziękuję za przepis!:)) i od początku coś mi mówiło, że się polubimy :D Przeczucie mnie nie myliło, od samego początku byłam zachwycona ciastem, bo świetnie się wyrabiało i pięknie rosło, a po upieczeniu i spróbowaniu okazało się, że jest również bardzo smaczne. Chrupiąca brązowa skórka, mięciutki środek jak w bułkach, no nic dodać, nic ująć, tylko zakasać rękawy i zabierać się do pieczenia. Polecam! :)
Składniki:
- 8 g świeżych drożdży (lub 4 g drożdży instant)
- 175 g ciepłej wody
- 1 łyżeczka cukru
- 300 g mąki pszennej (u mnie typ 550)
- 25 g mąki żytniej (powinna być razowa, ale ja miałam tylko zwykłą typ 720)
- 20 g miodu
- 1 łyżeczka soli
- ewentualnie ziarna do posypania (u mnie mak)
Jeśli korzystamy ze świeżych drożdży, najpierw należy przygotować rozczyn: podgrzać wodę i rozpuścić w niej drożdże, wraz z łyżeczką cukru. Następnie odstawić je w ciepłe miejsce, przykryte ściereczką, aby mogły zacząć pracować.
Do miski wsypać oba rodzaje mąki, dodać miód, sól oraz przygotowany wcześniej rozczyn, wszystko wymieszać, a następnie wyrobić, aż ciasto będzie jednolite i gładkie. Jeśli będzie się mocno kleiło, można podsypać je odrobiną mąki. Gdy ciasto będzie już wyrobione należy włożyć je do wysmarowanej tłuszczem miski, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce, aż podwoi swą objętość (ok. 1 h).
Z wyrośniętego ciasta uformować bochenek (lub bułeczki), położyć na wyłożonej pergaminem blasze, przykryć ściereczką i odstawić do ponownego wyrośnięcia. W międzyczasie nagrzać piekarnik do 220 st. C.
Napuszony i wyrośnięty bochenek skropić lub delikatnie posmarować wodą i ewentualnie posypać ziarnami. Chlebek włożyć do piekarnika, a na tej samej półce w piekarniku postawić małe naczynie z wodą. Piec ok. 25 min., aż do zrumienienia skórki oraz do czasu, aż postukany od spodu będzie wydawał głuchy odgłos. Po wyjęciu z piekarnika chlebek należy studzić na kratce.
Smacznego :)
Toż to prawdziwy chleb Ci wyszedł, taki jak z piekarni :) Tylko w smaku na pewno lepszy!
OdpowiedzUsuńTaki bardziej bułkowy jest ten chlebek, ale dziękuję to dla mnie ogromny komplement :)
Usuńchleb wygląda jak z piekarni, to prawda! dla mnie też wypieczenie chleba czy bułek to dzieło magiczne; nie ma nic przyjemniejszego niż jak wyjmujesz z piekarnika i jest to cudo, wyrosło, upiekło się..:)
OdpowiedzUsuńMaju zgadzam się z Tobą w 100%! W wypiekaniu faktycznie jest coś z magii. Fantastycznie jest choć na chwilę zamienić się w taką czarodziejkę, a może czarownicę hihi :P
Usuńnigdy nie piekłam chleba, trochę mnie to przeraża, ale zbieram się od dawna i kiedyś pewnie zrobię:P Twój jest śliczny!:)
OdpowiedzUsuńKruszynko wspaniale wygląda, no i cieszę się że mogłam pomóc w odkryciu tego przepisu :) Mimo że ja wolę te ciężkie chleby na zakwasie to ten na prawdę bardzo lubię :)Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak własny chleb :)
OdpowiedzUsuńChlebek wygląda jak prosto z piekarni :) Jest piekny!
OdpowiedzUsuńPiękny ten bochenek:)
OdpowiedzUsuńwspaniały bochenek upiekłaś. taki równiutki i ładnie wyrośnięty
OdpowiedzUsuńgratuluję i wszystkiego wypieczonego :) piękny :)
OdpowiedzUsuń