No i się zaczęło... Jesień i jej uroki, piękne kolorowe liście, kasztany, rozgrzewające herbatki i przeziębienia. Pierwsze w tym sezonie już mnie dopadło i dość mocno się przyczepiło, na szczęście udało mi się je w końcu przepędzić. Co prawda w tym przypadku sprawdzone babcine mikstury (mleko z miodem, sok malinowy, kanapeczki z czosnkiem, zabrakło niestety starego przyjaciela syropu z cebuli :)) nie dały rady i trzeba było sięgnąć po apteczne medykamenty, ale i tak wolę te stare sprawdzone metody walki z chorobą i po środki farmaceutyczne sięgam w ostateczności, a jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Ale wracając do ciasta. Z jesiennym choróbskiem i depresyjną pogodą za oknem postanowiłam walczyć za pomocą delikatnego biszkopta z kremem budyniowym, pysznymi bananami i żółciutką jak słoneczko galaretką. To mój kolejny powrót do lata, ojj chyba moja podświadomość bardzo chce się cofnąć do tych słonecznych ciepłych dni, skoro podrzuca mi takie pomysły na ciasta. Ale przynajmniej jest pysznie :)
Składniki na blachę o wym. 22x33 cm:
Biszkopt:
- 6 jajek
- 1 szkl. cukru
- 1 opak. cukru waniliowego
- 3/4 szkl. mąki pszennej
- 3/4 szkl. mąki ziemniaczanej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 2 budynie waniliowe
- 3 szkl. mleka
- 4 łyżki cukru do budyniu (jeśli go nie ma w proszku budyniowym)
- 1 kostka miękkiego masła (200g)
- 2-3 łyżki cukru pudru
- 0,5 szkl. wody + sok z połowy cytryny + 1 łyżeczka cukru do nasączenia ciasta
- 3 nieduże banany
- 2 galaretki brzoskwiniowe
Najpierw pieczemy biszkopt. Białka oddzielamy od żółtek, dodajemy
szczyptę soli i ubijamy je na sztywną pianę. Następnie dodajemy cukier i
cukier waniliowy i miksujemy, aż piana będzie błyszczeć. Nadal miksując
dodajemy żółtka. Na koniec wsypujemy przesiane obie mąki i proszek do
pieczenia i delikatnie mieszamy je łyżką, aż połączą się z ciastem. Przelewamy masę do
wyłożonej pergaminem blachy i pieczemy ok. 30 min. w temp. 180 st. C. Po upieczeniu ciasto powoli przyzwyczajamy do temperatury pokojowej, aby nie opadło.
Gdy ciasto się piecze rozrabiamy obie galaretki w trzech szklankach ciepłej wody i odstawiamy do ostygnięcia.
Następnie w trzech szklankach mleka gotujemy budyń. Musi być bardzo gęsty i oczywiście bez grudek. Jego też odstawiamy do ostygnięcia. Gdy budyń będzie już zimny (musi być dobrze ostudzony, żeby krem się nie zważył) miksujemy miękkie masło z cukrem pudrem na puszystą, jasną masę. Gdy będzie gotowa nie przestając miksować dodajemy po jednej łyżce budyniu i dokładnie miksujemy na najwyższych obrotach.
Wystudzony biszkopt kroimy na dwa blaty i oba nasączamy wodą z cytryną i cukrem. Na dolny blat nakładamy 2/3 kremu, przykrywamy drugim kawałkiem ciasta, delikatnie dociskamy. Na nim rozsmarowujemy dokładnie resztę kremu i kładziemy plasterki banana. Na wierzch wylewamy tężejącą już galaretkę i wstawiamy ciasto do lodówki, aby wszystko dobrze stężało.
Smacznego :)
kolory ciasta chcą powrotu do lata, a chorobę w tym roku pierwsza tez mam za sobą, a co do lekarstw to różnie- często zapominam o tych domowych sprawdzonych sposobach;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystko co jest żółte :) W ostatnich dniach liście pięknie się zażółciły tak jak Twój deser, który wygląda ślicznie :) Uwielbiam takie biszkopty z owocami, a banany są do takich ciast wdzięczne :)
OdpowiedzUsuńjaki wspaniały, słoneczny:D achh
OdpowiedzUsuńjaki wakacyjny! <3
OdpowiedzUsuńzjadłabym coś z galaretką :)
OdpowiedzUsuńApetyczne ciacho, trafia w moje smaki :)
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczne ciasto, lubię takie:) dziekuję za odwiedziny i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie też na przeziębienie syrop malinowy :)
OdpowiedzUsuńA ciacho palce lizać!
o ja.. nie wolno dać się przeziębieniu! Co do lekarstw-osobiście też ich nie lubię, ale nawet w trudnej sytuacji po nie nie sięgam, nie wiem-nie umiem się przełamać :)
OdpowiedzUsuńAle ciacho, faktycznie-kolorami przypomina i woła laaato :D
Ja też dopiero co wyszłam z łóżka po przeziębieniu:/
OdpowiedzUsuńCiacho pierwsza klasa !;)
pyszności :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoja walka z jesienią - takim słonecznym ciachem:-)
OdpowiedzUsuńAz zapachnialo latem!Z takim ciastem to zadna jesien ni zima nie straszna!
OdpowiedzUsuńMarzena masz rację ciacho słoneczne, takie jak lubię z galaretkę i kremem. Pysznie wygląda :-)
OdpowiedzUsuńMoja siostra uwielbia bananowe słodkości. Myślę, że to cudo by jej smakowało ;)
OdpowiedzUsuńChoć już dość późno skusiłabym się na taki kawałek:)
OdpowiedzUsuńpiękny kolor, jak słoneczko :)
OdpowiedzUsuń